Lampa za oknem rzuca światło na kubek
z niedopita herbatą i leżący obok łapacz snów. Jestem tutaj od
stworzenia świata. Tutaj naginam rzeczywistość do momentu aż
osiąga ekstremum, a później siadam wygodnie i patrze jak pęka. Od
lat wolę to, niż fajerwerki na nowy rok.
Myślę teraz o takich jak my. O tym
czy naprawdę umieramy o świcie z przedawkowania emocji, które
wybuchają w nas któregoś niedzielnego południa, pozostawiając
plamę w kształcie nocnego motyla.
No i gdzie ten biały królik, Alicjo?
Podarłeś mi się na dwudziestej
czwartej stronie stronie.