wtorek, 4 czerwca 2013

Lekarstwo


Myślę teraz o wspaniałych ludziach którzy mnie otaczają. O brzuchu który bolał mnie od śmiechu i o beztroskich chwilach, kiedy to świat mógł się skończyć o świcie. Mam w sobie tykającą bombę. Mam wszystko działające nie tak jak trzeba.
Zamykam oczy i znów jestem siedemnastolatką. Jest piąta rano, a przynajmniej tak przed chwila powiedział tata. Pytam się dlaczego moje lekarstwo nie chce się rozpuścić, ale nikt mi nie odpowiada. Zamiast tego mama dotyka mojej twarzy i blado się uśmiecha. Ciesze się, że już nikt nie krzyczy, nie wypomina mi śniadań których nie jem. Już mnie nie boli.
Mam dwadzieścia pięć lat i bliznę na prawym kolanie. Lubię leżeć na podłodze, pisać listy i wracać do domu nad ranem. Dziś jestem zmęczona. Chce zwymiotować zepsute powietrze które w sobie noszę.