Uśmiecham się do padającego śniegu
i patrzę jak dzieciaki z osiedla gonią pojedyncze płatki. Znowu
zapomniałam rękawiczek. Chowam dłonie głęboko do kieszeni i
myślę przez chwile o wszystkim co mam dziś do zrobienia. Kilka
metrów przede mną, na oko siedmioletnia dziewczynka przewraca się
na chropowatym chodniku. Minimalna warstwa śniegu ani trochę nie
jest w stanie złagodzić upadku. Jednak zanim zdążę być
wystarczająco blisko by spytać czy nic się jej nie stało, ona
wstaje, śmiejąc się z siebie pod nosem i biegnie dalej. Może
nie wszystko jeszcze stracone? W torebce znajdują parę
rękawiczek i ochronna pomadkę do ust. To dobrze. Przede mną długi
spacer.
Może ta zima wcale nie będzie taka
zła?