niedziela, 26 lutego 2012

O szaleństwie

 Wszystko  we   mnie  przelewa  się  chaotycznie.  To  w jedną.  To  w  drugą stronę.  W  górę.  W  dół.  Zupełnie jak dopiero co wypita woda. Słyszę  chlupiące we  mnie myśli.  Odbiją   się  echem.   Ode   mnie.  Od Ciebie, od ciszy.  Za chwilę mnie zemdli. Zwariuję i nic się nie zmieni. Nawet gdybym zdjęła na chwile głowę i odwiesiła ją na wieszak w przedpokoju i tak by to nic nie dało. Bo ja te myśli mam w sobie. W każdej komórce mojego ciała, w każdym pęcherzyku płucnym. One płyną w moich żyłach. Zamiast krwi mam frustrację. Zamiast tlenu wdycham panikę. Tą samą, którą codziennie ludzie wydychają łącznie z przekonaniem, że we wzorze na dywanie, nie ma nic poza zwykłym wzorem. Zespalam to wszystko w jedno szaleństwo.
Myślę, że tak jest dobrze. Tak powinno być. Ludzie muszą dzielić się na takich i takich. To daje równowagę. Takie idealne koło, jak karuzela w wesołym miasteczku. Oni są na dole i siedzą wygodnie, my jesteśmy do góry nogami na szczycie. My widzimy inaczej niż oni, oni widzą inaczej niż my.

Z ich perspektywy my jesteśmy szaleni. Z naszej szalony jest świat.

2 komentarze:

  1. Mam niezidentyfikowane uczucie czytając ten tekst za każdym razem, świetna robota uwielbiam twoje notki na blogspocie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezidentyfikowane uczucie - to chyba jedna z rzeczy jakie chce wywołać sowimi notkami więc cieszę się podwójnie :)

    OdpowiedzUsuń