Mam
Mam siedem lat. Mijają dwa tygodnie od dnia w którym pani ze szkoły pochwaliła mój rysunek. To był mały kasztanowy koń. Przerysowałam go z mojego pierwszego elementarza. Ale teraz już o tym nie pamiętam, teraz siedzę w grubym swetrze pochylona nad małym, bordowym notesem. Pisze swój pierwszy w życiu wiersz. Jest o kredkach i o balu. Nawet nie wiem jeszcze że za cztery lata zakocham się w tańcu. Chwale się tym co napisałam, ale wszyscy mówią że dzieci nie piszą wierszy i że robią to tylko poeci, którzy nie są z reguły normalni. Czuje że mogłabym być nienormalna.
Mam dwadzieścia cztery lata. Maluje głównie światłem, ale nadal mam pochowane tuziny kredek po szufladach. Napisałam więcej wierszy niż jestem w stanie policzyć, przetańczyłam wiele bali i wciąż nie potrafię narysować idealnego konia. Jestem nienormalna, tak jak Ty.
Mam dwadzieścia cztery lata. Maluje głównie światłem, ale nadal mam pochowane tuziny kredek po szufladach. Napisałam więcej wierszy niż jestem w stanie policzyć, przetańczyłam wiele bali i wciąż nie potrafię narysować idealnego konia. Jestem nienormalna, tak jak Ty.
To niesamowite, jak ogromna może być moc prostego słowa. Uwielbiam rozczytywać się w kolejnych postach przy wieczornej porcji jazzu. Odczuwam w tych słowach pierwiastek siebie, pomimo niechęci do nauk ścisłych. Przynajmniej raz dziennie doceniam swoją "nienormalność", bądź co bądź dobrze się z nią żyje wśród tej szarej masy. Miło jest odkrywać szaleńców w tym nudnym mieście, naprawdę miło!
OdpowiedzUsuńWrócę na pewno.
Kiedyś spalono by nas za to na stosie, a później pisało by się o tym książki.
UsuńWróć. Albo po prostu zostań.
"Poszly kredki raz na bal..." :) Pamietam...
OdpowiedzUsuńNienormalność jest fajna. Ten wpis ma w sobie jakąś tęsknotę. Chciałoby się wrócić do dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńMyślę,że ludzie chcieliby zatrzymać te ważne chwile,które przynosiły tyle szczęścia, a przede wszystkim zero zmartwień. Jesteśmy ciepłolubni, a te czasy mają w sobie mnóstwo ciepła.
OdpowiedzUsuń