Za rozmowy do rana, smsy o najdziwniejszych porach i spacery w deszczu. Za list który przytulił i za mobbing w pracy. Żarty, nawet te okrutne i każde pojedyncze kurwa. Papierosy na zapleczu i każde słowo które zbudowało mi twierdze. Nawet za trampki, rower i punkty karne.
Ale przede wszystkim za to że mogłam być najsmutniejsza merc jaką znacie. Wam. Dziękuję.
Ale przede wszystkim za to że mogłam być najsmutniejsza merc jaką znacie. Wam. Dziękuję.
"Nie mniejszą jest cnotą zachować to, coś osiągnął, niż to, o co się ubiegałeś"
OdpowiedzUsuńA kiedy nie ma juz nic?
Usuń