czwartek, 12 kwietnia 2012

Z e r o

Ja się każdego dnia po przebudzeniu rozsypują od nowa. Roztrzaskuje o podłogę i w myślach wybieram numery telefonów. Mama znowu płacze. Cholera zrób z tym coś. Moja skóra lada moment  zacznie pękać . Nie chce tu być. Nienawidzę tej podłogi, tych myśli, tej skóry. Szpitalne  korytarze przyprawiaj mnie o mdłości. Moja głowa chce wymiotować. Eksplodować i zaśmiać się żałośnie.

A może nigdy nie było żadnego  przed.

8 komentarzy:

  1. Kalorie będą tęsknić, zdecydowanie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pewna, że sobie beze mnie poradzą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego kwiatu jest pół światu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednym zdaniem: z kaloriami jak z uczuciami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie umiałabym zrezygnować z uczuć. Choć wole wkładać to do worka 'emocje'. Kalorie jest o wiele łatwiej odrzucić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Twoje wpisy, uwielbiam jak dobierasz słowa, jak wszystko z siebie wylewasz w taki magiczny sposób. Często piszesz o szpitalu. Czy mogłabyś powiedzieć więcej na ten temat ? Na co cierpisz ? Jeżeli wbiegłam na teren chroniony, tym pytanie, to bardzo przepraszam. Chciałam po prostu bardziej to wszystko zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szpital często pojawia się w moim życiu, wystarczająco często abym mogła go szczerze nienawidzić.

    OdpowiedzUsuń