Z e r o
Ja się każdego dnia po przebudzeniu rozsypują od nowa. Roztrzaskuje o podłogę i w myślach wybieram numery telefonów. Mama znowu płacze. Cholera zrób z tym coś. Moja skóra lada moment zacznie pękać . Nie chce tu być. Nienawidzę tej podłogi, tych myśli, tej skóry. Szpitalne korytarze przyprawiaj mnie o mdłości. Moja głowa chce wymiotować. Eksplodować i zaśmiać się żałośnie.
A może nigdy nie było żadnego przed.
A może nigdy nie było żadnego przed.
Kalorie będą tęsknić, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że sobie beze mnie poradzą :)
OdpowiedzUsuńTego kwiatu jest pół światu! ;)
OdpowiedzUsuń?
OdpowiedzUsuńJednym zdaniem: z kaloriami jak z uczuciami.
OdpowiedzUsuńNie umiałabym zrezygnować z uczuć. Choć wole wkładać to do worka 'emocje'. Kalorie jest o wiele łatwiej odrzucić.
OdpowiedzUsuńKocham Twoje wpisy, uwielbiam jak dobierasz słowa, jak wszystko z siebie wylewasz w taki magiczny sposób. Często piszesz o szpitalu. Czy mogłabyś powiedzieć więcej na ten temat ? Na co cierpisz ? Jeżeli wbiegłam na teren chroniony, tym pytanie, to bardzo przepraszam. Chciałam po prostu bardziej to wszystko zrozumieć.
OdpowiedzUsuńSzpital często pojawia się w moim życiu, wystarczająco często abym mogła go szczerze nienawidzić.
OdpowiedzUsuń